Rozdział 5
Po wyczyszczeniu i osiodłaniu rumaków, wsiadłyśmy na nie i razem z Klaudią skierowałyśmy się w stronę lasu. Jest dopiero dziewiąta, a już jest prawie 27C (nwm jak zrobić kółeczko xD), a w lesie było o wiele chłodniej, więc mogłyśmy odpocząć.
-Jedziemy nad rzeczkę?-zapytałam
-Z ust mi to wyjęłaś.-zaśmiała się
-No to kto pierwszy?!- i ruszyłam dzikim galopem, a dziewczyna za mną.
Na początku prowadziła Klaudia, ale ja się nie dałam. Przycisnęłam mocniej łydy, zrobiłam półsiad i poluzowałam wodzę. I w taki o to sposób wyprzedziłam zdezorientowaną dziewczynę. Zwolniłam do kłusa i powolnym kłusem wjechałam do szerokiej rzeczki. Wyjechałam z niej i zatrzymałam konia. Zsiadłam, zdjęłam siodło, położyłam je na trawie i ponownie weszłam na grzbiet klaczy. Klaudia zrobiła to samo i razem z końmi pluskałyśmy się w wodzie. Po około dwóch godzinach wróciłyśmy do stajni. Całe mokre oczywiście. Kiedy inni nas zobaczyli zaczęli się śmiać w nieskończoność, a my z nimi. Zaprowadziłam Grację na pastwisko, a sama poszłam się przebrać. Weszłam do niedużego pokoiku, gdzie po prawej stronie znajduję się biurko, szafa na ubrania i komoda z szufladami. Na środku pokoju leżał puszysty, fioletowy dywan, a po lewej stronie było łóżko i nieduża szafa na końskie rzeczy typu bryczesy. Ściany były beżowe, a obok biurka jest okno z parapetem. Przebrałam się w krótkie spodenki i krótki rękaw. Wyszłam z pokoju. Już miałam schodzić kiedy zawróciłam i podeszłam do drzwi od pokoju mojej mamy. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi, weszłam i je zamknęłam. Usiadłam na łóżku. W pokoju nic się nie zmieniło, wszystko było na swoim miejscu, ubrania w szafie, a książki na półce. Podeszłam do regału i wzięłam pudło ze zdjęciami w rękę i wyszłam z pokoju. Razem z pudłem skierowałam się na poddasze stajni. Usiadłam na moim ulubionym miejscu, gdzie położyłam słomę tak, aby nikt mnie nie widział i tak, aby było mi wygodnie. Otworzyłam to co trzymałam w ręku i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Wróciły wspomnienia, a przez nie zawsze płakałam. Tak było i teraz.
***
Pogoniłam Figurę, bo się zatrzymała. Właśnie byłam na lonżowniku i z nią trenowałam.
-Kłus!-krzyknęłam, a klacz od razu zareagowała.
Kobyłka zrobiła parę okrążeń, a potem wypuściłam ją na pastwisko do Czarusia. To mały kucyk szetlancki. Jest kasztanowato-srokaty i Figurę uważa za swoją najlepszą przyjaciółkę. Jakie było szczęście, że dzisiaj poniedziałek. W poniedziałki stajnia jest zamknięta, konie wtedy odpoczywają i nie kręcą się tu małe dzieci, które zadawają pytania typu: ,,To pani konik?'' , ,,Czy mogę pogłaskać?'' , a także drą się na całą stajnie. Oczywiście, że lubię dzieci, ale czasami mam ich dosyć. Weszłam do domu, a że nic nie było do roboty to włączyłam film pt. ,,Niezwyciężony Secretariat'' W połowie filmu przyszedł tata.
-Będę późno. Jadę po owies. Nie czekaj na mnie. Pa.-oznajmił i wyszedł
Siedziałam sobie na kanapie i wpatrywałam się w zamknięte drzwi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I o to jest rozdział 5. No nawet mi się podoba. NAWET. Nie wiadomo czy jutro idę do szkoły, bo mam katar, ból gardła i w ogóle, więc może będą częstsze notki w tym tygodniu. Papa xD
No przynajmniej trochę dłużej jest :p Ładnie, ładnie idę oceniać następne
OdpowiedzUsuń