poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 7

                                          Rozdział 7

                    Dwa tygodnie później

Byłam właśnie na ujeżdżalni z Gracją, kiedy przez podwórze przejechał Jeep z przyczepą. Zeszłam z klaczy i zaprowadziłam na pastwisko. Rząd powiesiłam na ogrodzeniu i pobiegłam do samochodu. Wyszedł z niego wujek Tomek.
-Hej Ola! Jest tata?-zapytał
-Tak już po niego biegnę-powiedziałam- A co tam masz?
-Zobaczysz-uśmiechnął się-A teraz leć po ojca.
Wpadłam pędem do domu i zaprowadziłam tatę do wuja.
-Co ty tu robisz?-zapytał
-Przyjechałem dać wam to-po czym poszedł opuścić rampę i wyprowadził karą klacz arabską, która kiedy tata do niej podszedł, zaczęła stawać dęba i próbowała gryźć i kopać.
-Jest piękna!-krzyknęłam
-Ma na imię Diablica, bo od źrebaka była agresywna. Kupiłem ją od kolegi za niedużą sumę i daję ją wam.-powiedział-A tak naprawdę tobie-po czym podał mi uwiąz, a ona od razy chciała mnie dziabąć, ale powsztrzymałam ją i stała nawet grzecznie.
-Naprawdę?!-spytałam
-Naprawdę. Ma ona dopiero trzy lata, więc trzeba ją zajeździć.-stwierdził-Macie wolny boks?
-Jasne. Chodź zaprowadzimy ją razem.
-Ty ją zaprowadź, a ja porozmawiam z Danielem.
Wujek razem z tatą poszedł do domu, a ja poszłam zaprowadzić Diablicę do boksu. Weszła do boksu, a ja postanowiłam, że pobędę z nią chwile. Wzięłam szybko szczotki z siodlarni i zaczęłam ją czyścić. Oczywiście próbowała mnie skubnąć, ale ja się nie dałam. Kiedy wyszłam klacz lśniła czystością. Wychodziłam z stajni, kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Adama, a on nie czekając dłużej pocałował mnie w usta. Nie wiedziałam o co chodzi, ale tylko odwzajemniłam pocałunek. Po chwili oderwał się ode mnie i poszedł na przystanek, a ja do pokoju wróciłam uśmiechnięta.

                                                                         ***

Spojrzałam na zegarek. Była dziesiąta. Wstałam i poszłam do łazienki, w której wykonałam poranne czynności. Zeszłam na dół, a że nie byłam głodna wzięłam tylko jabłko na przegryzienie. Miałam wchodzić do stajni kiedy ktoś mnie przytulił. Oczywiście, że zobaczyłam Adiego. (to jego ksywka w stajni)
-Hej-powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek.
-Cześć. Jedziemy w teren?
-Jasne.-lecz po chwili zastanowienia dodałam-Ale ty nie masz konia.
-Mam.
-Jak to?
-Rodzice załatwili mi dzierżawę Herkulesa.
-To świetnie.-uśmiechnęłam się-To na koń.

                                                                       ***

Jechaliśmy sobie spokojnie przez las. Zobaczyłam przed sobą polanę.
-Ścigamy się? Do końca polany-spytałam
-Jasne.-odpowiedział- Na miejsca! Gotowi! Start!
I ruszyliśmy. Na początku prowadził Herkules, ale ja się nie dałam i wygrałam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc tak... Oto jest rozdział 7. Natchnienie mnie dopadło przez to: http://www.youtube.com/watch?v=7MHs9qa8s1M  , no więc tak. Mam nadzieję, że choć trochę to wam się spodoba.

2 komentarze:

  1. Ok, fajny rozdzial. Jedyne co mi sie w nim wydalo niezrozumiale to to ze przywoza kopiaca i gryzaca klacz, a potem ania spokojnie ja czysci. Kiedy czytalam ze przywiezli nowa niegrzeczba klacz myslalam ze rozdzial bedzie wlasnie o niej, a ty w polowie przeszlas juz na inne tematy. Ale moze bylo to zamierzone, wiec tak czy siak rozdzial jest super i czekam na next;)

    Standardowo sorki za bledy ale jestem na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że nierozwinęłaś momentu z pierwszym pocałunkiem i że nie ma głębszej charakterystyki boheterów.
    AD

    OdpowiedzUsuń