Rozdział 6
Obudziłam się na kanapie. Pewnie zasnęłam kiedy oglądałam film-pomyślałam. Wstałam z kanapy i poszłam się ogarnąć do łazienki. Po około dwudziestu minutach byłam jak nowa. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie tosty z serem i szynką. Zjadłam, popiłam piciem i spojrzałam na telefon. Jedno nieodebrane połączenie. Od taty. Odzwoniłam.
-Halo?
-Hej tu taj. Dzwoniłeś.-powiedziałam
-A no tak. Słuchaj wrócę za dwa dni, bo wujek Marcin zaprosił mnie do siebie.
-No ok, ale przecież masz jazdy!-czekałam zniecierpliwiona na odpowiedź
-I własnie w tej sprawie dzwonie.-powiedział- Ty je poprowadzisz. Mam grupę skokową i galopującą. Z tą drugą pojedź w teren, a z pierwszą idź na hale.
-Ok. A jakie konie mam wziąć?
-Sami wybiorą. Za godzinę masz skokową, a o trzynastej galopującą. A jutro nie mam żadnej. Muszę kończyć pa.- i się rozłączył.
Wyszłam z domu i poszłam do biura zobaczyć ile jest osób w grupie. W tej za godzinę trzy, a w tej późniejszej cztery. Ponieważ jeszcze było dużo czasu postanowiłam, że zrobię Joing-Up z Gracją. Podeszłam do ogrodzenia pastwiska i głośno gwizdnęłam. Klacz podniosła łepek i przybiegła kłusem do mnie. Wzięłam ją na uwiąz i zaprowadziłam ją na lonżownik. Odpięłam ją i odpędziłam ode mnie. Klaczka biegła po ścieżce kłusem, a ja pogoniłam ją do galopu. Potem kazałam jej zwolnić do kłusa. Po paru okrążeniach, klacz opuściła głowę, zaczęła ruszać pyskiem, jakby coś przeżuwała, a także skierowała uszy do mnie. To były te trzy znaki, na które czekałam. Odwróciłam się plecami do niej. Usłyszałam, że klacz się zatrzymuje, a po chwili słychać było jak stępuję. Poczułam szturchnięcie w ramię. Odwróciłam się i pogłaskałam ją po chrapach. Ktoś zaczął bić mi brawo. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Adama.
-Brawo.-powiedział
-Dzięki. Słuchaj dzisiaj prowadzę jazdy ojca, bo go nie ma. I zaczynam-spojrzałam na telefon- za pięć minut. Weźmiesz Grację? A ja idę im dać konie.
-Ok. A gdzie ją mam wziąć?
-Do boksu.- i pobiegłam do grupy.
Przed stajnią stały trzy dziewczyny w wieku piętnastu-szesnastu lat. Kiedy do nich podeszłam nawet nie zwróciły na mnie uwagi.
-Czy to jest grupa skokowa?-zapytałam
-Tak, a co?-spytała jedna
-A nic będę dzisiaj na zastępstwie, bo tata wyjechał.
-Spoko.-powiedziała jedna dziewczyna, która chyba najbardziej się rządziła.-Czy mogę Lilię?
-Ok. Tylko załóż jej wytok.- powiedziałam- A i jak macie na imię?
-Ja mam na imię Zuzia, ale mów na mnie Zuza.-powiedziała ta, która chciała Lilię.
-Ja jestem Sandra. Czy mogę wziąć Herosa?-zapytała
-Jasne. A ty jak masz na imię?-spytałam
-Monika. Mam piętnaście lat i chciałabym wziąć Leidi.
-Ok. A teraz wszystkie do koni.- Krzyknęłam raźno.
***
Okazało się, że Zuza ma szesnaście lat, a Sandra piętnaście i chodzi do klasy razem z Moniką. Dziewczyny wsiadły na swoje rumaki, a ja kazałam im podjechać do mnie.
-Słuchajcie.-powiedziałam- Teraz każda niech się rozjedzie po hali i zrobi sobie rozgrzewkę, a ja przygotuję drążki i przeszkody.-powiedziałam- A ile już skaczecie?
-Jako grupa to pół metra, ale ja skaczę metr.-powiedziała Zuza.
-Dobra to bierzemy się do roboty.
Zaczęłam ustawiać półmetrowe przeszkody i parę drążków, a kiedy dziewczyny powiedziały, że są gotowe, kazałam im ruszyć kłusem. Potem kazałam im ruszyć galopem i najechać na stacjonatę. Po całym treningu dziewczyny zeszły z koni, rozsiodłały je, a także wyczyściły słomą. Potem ich już nie widziałam.
***
Upadłam zmęczona na łóżku. Wróciłam niedawno z terenu. Była dopiero osiemnasta, więc włączyłam radio i zaczęłam słuchać ESKI. Wzięłam także książkę. Czytałam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest rozdział 6. Taki nudny i w ogóle, no ale. Nie widzę waszych komentarzy i to mnie zasmuca ;(
Mam nadzieję, że się podoba ;)
-Jasne. A ty jak masz na imię?-spytałam
-Monika. Mam piętnaście lat i chciałabym wziąć Leidi.
-Ok. A teraz wszystkie do koni.- Krzyknęłam raźno.
***
Okazało się, że Zuza ma szesnaście lat, a Sandra piętnaście i chodzi do klasy razem z Moniką. Dziewczyny wsiadły na swoje rumaki, a ja kazałam im podjechać do mnie.
-Słuchajcie.-powiedziałam- Teraz każda niech się rozjedzie po hali i zrobi sobie rozgrzewkę, a ja przygotuję drążki i przeszkody.-powiedziałam- A ile już skaczecie?
-Jako grupa to pół metra, ale ja skaczę metr.-powiedziała Zuza.
-Dobra to bierzemy się do roboty.
Zaczęłam ustawiać półmetrowe przeszkody i parę drążków, a kiedy dziewczyny powiedziały, że są gotowe, kazałam im ruszyć kłusem. Potem kazałam im ruszyć galopem i najechać na stacjonatę. Po całym treningu dziewczyny zeszły z koni, rozsiodłały je, a także wyczyściły słomą. Potem ich już nie widziałam.
***
Upadłam zmęczona na łóżku. Wróciłam niedawno z terenu. Była dopiero osiemnasta, więc włączyłam radio i zaczęłam słuchać ESKI. Wzięłam także książkę. Czytałam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest rozdział 6. Taki nudny i w ogóle, no ale. Nie widzę waszych komentarzy i to mnie zasmuca ;(
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Rozdzial mi sie podoba. Moglabys omijac powtorzenia w zdaniach? Poki co nie ma zadnej akcji , ale to dopiero 6 rozdzial. Pisz dalej, bo czekam co sie dalej bedzie dzialo.
OdpowiedzUsuńSorki za ort ale pisze na telefonie
;D
Dziękuję za krytykę. (czasem się przyda xD) Wiem, że są powtórzenia niestety ;( Staram się jak mogę ♥
UsuńTrochę mało akcji, ale tak to ok :) a i *Join Up a nie Jonig :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie Join up :)
OdpowiedzUsuńNa razie widzę, że jest pisanie o wszystkim i o niczym, ale to dopiero 6 rozdział. Zobaczę jak będzie w następnych :D
"-Halo?
OdpowiedzUsuń-Hej tu taj. Dzwoniłeś.-powiedziałam"
Yyyy, o co chodzi z tym "ty taj " ?
AD
*tu
OdpowiedzUsuń