poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 20


Obudziłam się w swoim pokoju. Słyszałam tylko krzyki dobiegające z dołu. Zeszłam po schodach i usiadłam na trzecim schodku od dołu. Akurat wtedy nastała niepokojąca cisza.
-A więc jak to się stało?
-Pięć lat temu kiedy wracałam z zawodów wstąpiłam do znajomej, a moja pomocniczka pojechała z moją torebką tutaj. Kiedy jechała tir w nią wjechał i zapalił się samochód. W torebce miałam wszystkie dokumenty, więc stwierdzili, że to ja.
-Ale dlaczego nie wracałaś?-spytałam
-No dlaczego?-poparł mnie ojciec
-Chciałam sobie przemyśleć wszystko...-nie dokończyła
-Przez pięć lat?!-wydarł się na nią tata.-Gdzie przez ten czas przebywałaś?
-Mieszkałam w Warszawie, w której znalazłam dobrze płatną prace.
Znowu nastała ta niepokojąca cisza
-Teraz to ja muszę sobie wszystko przemyśleć.-powiedziałam ze łzami w oczach.- Mam nadzieję, że nie przez pięć lat.- wybiegłam z domu i wdrapałam się po drabinie na strych. Teraz rozpłakałam się na całego. Po pół godzinie postanowiłam, że coś muszę zrobić. Zeszłam na dół i zobaczyłam Adama ze swoją blondysią. Jeszcze jego mi tu brakuję-pomyślałam.
-Chcielibyśmy kupić konia, a najlepiej araba.-powiedział- Dla Anety.
I w tedy ją rozpoznałam. Jak mogłam być taka głupia i jej nie rozpoznać?!
-A może chciałabyś Ramzesa? Co?-zapytałam
-Nie dzięki znudził mi się, ale za to chciałabym Diablicę.-uśmiechnęła się.
-Ona nie jest na sprzedaż.
-O! Widzę, że już przyszliście.-wtrącił się tata.- Proponuję 11.000zł.
-Jasne nie ma sprawy.-powiedział Adam.
-Co nie tato! Nie możesz sprzedać Diablicy.-popłakałam się znowu.
-Idź do domu!-wykrzyknął
-Nie!! Ona jest moja, a Aneta ją wykończy i sprzeda do rzeźni.
-To już nie moja sprawa.-powiedział.- Koń jest wasz. Zaraz pomogę wam wpakować ją do przyczepy.
-Co?! Nie!! Tato!!
Nie mogłam nic zrobić. Wiedziałam, że i tak nic nie zdziałam. Poddałam się. Klacz wiedziała co się dzieje, bo stawała dęba, gryzła i kopała. Za skarby nie chciała wejść do przyczepy, ale w końcu ustąpiła.
-Dziękujemy!-krzyknęli i wsiedli do auta.
Stałam w miejscu i płakałam. Nie mogłam pochamować łez, a na dodatek zaczął padać, nie lać, deszcz.
-Choć idziemy do domu, bo zmokniesz.
-Nie!!-krzyknęłam i uciekłam do lasu.
Nie obchodziło mnie, że padało i było ciemno. Chciałam być sama. Pobiegłam na polane i wspięłam się na drzewo. Siedziałam tam chyba dwie godziny. Dlaczego mama musiała dzisiaj wrócić po pięciu latach i dlaczego ojciec sprzedał Karą?!-te pytania cały czas chodziły mi po głowie. Było już strasznie ciemno i niczego nie widziałam. Zeszłam z drzewa i skierowałam się do stajni.
------------------------------------------------------------------------------------
Wspaniałego Nowego Roku!!!!

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 19


Siedziałam sobie w siodlarni i myślałam o Klaudii, kiedy do pomieszczenia wszedł Antek.
-Hej.-powiedział i mnie pocałował.
-Hej.- odpowiedziałam smutno.
-Słyszałem co się stało i postanowiłem zobaczyć co z twoim samopoczuciem.
Ucieszyłam się, że ktoś przyszedł i mnie pocieszył. To mi było właśnie teraz potrzebne.
-Dzięki już jest lepiej. A może pojedziemy w teren, ale na oklep.
-Ok jasne.
Przytulił mnie i roześliśmy się do koni. Poszłam jeszcze do siodlarni po sprzęt i zaczęłam czyścić Diablice. Pojechałabym na Iluzji, ale tata powiedział, żeby już na niej nie jeździć. Po około kwadransie wsiedliśmy na konie i wjechaliśmy do lasu.
-Przepraszam, że zapytam, ale co się stało twojej mamie?-zapytał
-Wracała z zawodów skokowych i pod prąd jechał tir, który miał wyłączone światła i wjechał na jej samochód.- posmutniałam- A twojemu tacie?
-Leciał w delegacje, kiedy zaczęła się burza i piorun strzelił w samolot.- atmosfera potym posmutniała.
-Ej zapomnijmy o tym i skupmy się na dzisiejszym dniu.
-Ok.
-A teraz mam taką propozycję.-powiedziałam z uśmiechem
-A jaką mianowicie?
-Wieczorem pójdziemy do kina. Hmm... Co ty na to?
-Ok. Jak ja dawno nie byłem w kinie.-powiedział- A która jest godzina?
-Wpół do komina.
-A tak na serio?
-Czternasta za piętnaście.
-Spoko. To jak wracamy?
-Ok, ale zrobimy sobie wyścig.-powiedziałam, bo stwierdziłam, że w ogóle nie galopowaliśmy.
-A dokąd?
-Do stajni.-uśmiechnęłam się- Do biegu, gotowi, START!!!
                                                                ***
Stałam przed szafą i decydowałam się w co się ubrać. W końcu postanowiłam, że ubiorę się w TO. Zakładałam kolczyki, kiedy usłyszłam, że coś walnęło w szybę. Podeszłam do niej i zobaczyłam Antka, który rzucał w okno kamieniami.
-Źle się czujesz czy co? Chcesz mi szybę potłuc?!-wydarłam się na niego.
-Nie, ale jak chcesz zdążyć na ,,Hobbita'' to się pospiesz.
-Ok.
Wybiegłam z ppokoju i omal nie upadłabym na schodach przez buty na obcasie.
-Uważaj!!-krzyknął za mną ojciec.
-Będę za dwie godziny.-poczym zamknęłam drzwi.
                                                                ***
Leżałam sobie w pokoju, kiedy przyjechał jakiś samochód. Zeszłam na dół i się ubrałam. Wyszłam na dwór i zobaczyłam wysiadającą kobietę. Skądś ją znałam tylko nie wiem skąd.
-Hej.-powiedziała-Ty pewnie jesteś Ola?
-Tak to ja, a pani?
-Jestem Dominika Grzywic.
Po tych słowach zemdlałam.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Musiałam to zrobić musiałam. Sami potem zobaczycie co się stało pięć lat temu :) Później na prawdę zrobię coś okropnego. Buahahahaha xD Sami zobaczycie, a jak na razie zostawiam Was z tym :P
PS. Dodałam subskrycje mojego bloga. Zapraszam ♥♥♥

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 18




Siedziałam właśnie na kanapie w salonie i patrzyłam na prezenty pod choinką. Łącznie było ich osiem. Pewnie po cztery dla każdego-pomyślałam.
-Ponieważ życzenia składaliśmy sobie wczoraj, to dzisiaj powiem tylko ,,Wesołych Świąt córeczko'' i cię przytulę.-powiedział tata
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
-Dobra, a teraz prezenty.
Podeszłam pod choinkę i tak jak przeczuwałam każdy dostał po cztery. Ja tacie kupiłam jeden, ale jeszcze byli kuzyni i babcie, więc jakoś się tak zeszło, a u mnie była ta sama sytuacja. Otworzyłam największe, a tam nowiuteńkie siodło skokowe z wygrawelowanym napisem Diablica i czarne ogłowie do kompletu. Dostałam także bryczesy, czaspy, sztyblety, a także sukienkę. Nie byle jaką. Była granatowa i miała piękne koronki. Potem otworzyłam najmniejsze ze wszystkich pudełeczko, a tam była bransoletka z napisem ,,Best friends'', a pod nią karteczka.

Droga Olu!
Daję ci ten prezent, bo wyjeżdżam z rodzicami do Stanów. Nie będziemy się widziały co dziennie, tylko najwyżej co dwa miesiące. Pewnie się zapytasz: Dlaczego? i Co z twoim koniem? Dlatego, bo moi rodzice znaleźli tam dobrze płatną prace, a jeżeli chodzi o konia to wiem, że pod twoją opieką będzie w najlepszych rękach. Nie byłam na wigilii stajennej właśnie dlatego, że wcześniej wyjechaliśmy. Przepraszam, ale samo pisanie sprawia mi ból i łzy lecą na stół.
                                                                                      Twoja przyjaciółka Klaudia.
                                                                   PS. Mam taką samą tylko z napisem ,,For Ever''.

Zaczęłam płakać. Nie obchodziło mnie to, że tata się na mnie patrzy. Straciłam najlepszą przyjaciółkę, na zawsze. Założyłam prezent na dłoń i ze łzami w oczach pobiegłam do pokoju mamy i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam szlochać. I to strasznie, ale nikt do mnie nie wszedł i nie powiedział, że wszystko będzie dobrze. Dlaczego akurat mama musiała umrzeć?! Głupi kierowca tira. Gdyby tylko miał włączone światła nic by się nie stało. On żyję, tylko do końca życia będzie kuleć, a ja straciłam najdroższą mi osobę. Zawsze na nią mogłam liczyć. Kiedy tylko miałam doła robiła mi naleśniki i gorące kakao i pozwalała mi zostać w domu i nie iść do szkoły, razem jeździłyśmy i trenowałyśmy. To ona mnie wszystkiego nauczyła. Od razu po śmierci nie chciałam widzieć koni na oczy, ale przyszedł list jak to się wydarzyło i powoli zaczęłam kochać te zwierzęta, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez nich.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tadam :P xD

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Życzonka ♥♥♥



Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia, chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. :*
A więc:

Pogodnych świąt,

Pachnącej choinki,

Świetnych prezentów,

Sianka pod obrusem,

Pysznych potraw,

Przyjemnej atmosfery,

Spełnionych marzeń,

Śpiewania kolęd,

Dzielenia się opłatkiem,

Śniegu,
(choć w tym roku nie wiadomo)

Miłości,

Serdeczności

I radości,

A także sukcesów na Waszych blogach,


Życzy Konik899

PS. Te życzenia wymyślałam sama :* 

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 17



Powoli zaczęli się schodzić goście. Dzieci przynosiły prezenty, a dorośli alkohol, ciasta, pierogi itp. Zniecierpliwiona czekałam na Klaudię, ale nigdzie jej nie było. Nagle mój telefon zabrzęczał. Ktoś wysłał mi SMS.

@ Hej tu Klaudia. Niestety mnie dzisiaj nie będzie, bo wyjechaliśmy wcześniej niż było zaplanowane. Jeszcze raz przepraszam i Wesołych Świąt!!

No cóż. W między czasie do stajni wszedł jakiś chłopak. Miał niebieskie oczy i blond włosy. Ubrany był w dżinsy i bluzkę. Na jego twarzy zagościł uśmiech, kiedy mnie zobaczył. To on! To chłopak ze starszej klasy. Jest właścicielem Tomsona, karego wałacha rasy SP. Miał na imię... Andrzej... nie Antek. Usadowiłam się wygodnie niedaleko taty, a on usiadł koło mnie.
-Hej jestem Antek, a ty Ola, prawda?-zapytał
-Tak-podaliśmy sobie ręce.
-Jesteś właścicielką któregoś z tych koni, bo ja tu jestem nowy i nikogo nie znam.
-Jestem córką właściciela stajni, ale czekaj skąd mnie znasz?
-Bartek mi powiedział o tobie, ale się zamyśliłem i mało co usłyszałem.
-Spoko.
-Muszę na chwile wyjść, bo mama mnie woła, ale zaraz wrócę.
I wyszedł. Śledziłam go wzrokiem, do kiedy tata nie powiedział, żebyśmy podzielili się opłatkiem. Zgubiłam go, a ludzie zaczęli mi składać życzenia. Musiałam przestać wlepiać gały w niego i skupić się na opłatkach. Kiedy wszyscy już sobie złożyli życzenia Antek wrócił i usiadł koło mnie. Zjadłam co nieco, ale nie byłam głodna i odeszłam od stołu i poszłam na strych. Usiadłam na moim ulubionym miejscu i zaczęłam płakać. Prawie sześć lat minęło od ostatniej wigilii z mamą. Płakałam tak sobie, kiedy ktoś podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego niebieskie, jak ocean oczy.
-Nie przeszkadzam?-zapytał
-Nie, w ogóle.
I wtedy nasze twarze się do siebie zbliżyły, a usta dotknęły usta. To była niezwykła, cudowna chwila. Wiedziałam, że ten pocałunek na pewno coś zmieni w moim życiu. Oderwałam usta od jego, wstałam i się otrzepałam. Zeszłam ze strychu i pobiegłam do boksu Diablicy. Otworzyłam go i wsiadłam na grzbiet, dałam łydkę i żwawym galopem uciekłyśmy ze stajni. Przez dłuższy czas słyszałam tętent kopyt za mną, ale ja wiedziałam gdzie mam biec. Po paru minutach nic już nie słyszałam. Wjechałam na górę, gdzie był mały nagrobek z napisem ,,Dominika Grzywic, wspaniała żona i matka''. Zeszłam z klaczy i podbiegłam do grobu. Usiadłam na przeciwko.
-Hej mamo. Dzisiaj jest wigilia stajenna i tak mi ciebie brakuje. Przyjechałam tu na Diablicy, pewnie ją znasz. Poznałam także Antka i to była najlepsza chwila w tym dniu. Nie muszę ci przecież opowiadać, bo ty i tak wszystko słyszysz i widzisz każde moje wołanie o pomoc, czy skaleczenie. Będę się zbierać. Do następnego razu.
Pocałowałam kamienny napis i ze łzami w oczach podeszłam do klaczki. Wsiadłam na nią i skierowałam się do stajni. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu, a niebieskooki czekał na ławeczce. Podeszłam do niego.
-To nie twoja wina, że uciekłam.-wyznałam mu i usiadłam obok niego.- Pięć lat temu w wypadku samochodowym zginęła moja mama, a wigilie zawsze spędzaliśmy razem. Tata nie odczuwa tego bólu, co ja, więc on się zawsze dobrze bawi, ale kiedy widzę, że obok mnie jest puste miejsce uciekam na strych, gdzie nikt nie wie, że tam jestem. Teraz pojechałam na górkę, gdzie została moja mama pochowana, jeżeli cię uraziłam to przepraszam.- całą historie opowiedziałam ze łzami w oczach.
-Nic się nie stało.-uśmiechnął się- Wiem jak to jest.
-Jak to?
-Mój tata zginął w wypadku samolotowym.
-Współczuję ci.-uśmiechnęłam się do niego, a wtedy, nie wiem dlaczego pocałowałam go, ale tym razem dłużej. Niestety nie trwało to bardzo długo, bo moja jakże kochana klaczka, o której w ogóle zapomniałam, zepchnęła mnie z ławki.
__________________________________________________________________________

Wróciłam i mam nadzieję, że wam się podoba.

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 16




Przez ostatni tydzień przygotowywaliśmy się do wigilii stajennej, która odbędzie się jutro. Było południe, a mnie się nudziło, bo wszystko było wykonane. Postanowiłam, że razem z Diablicą potrenujemy, ponieważ w kwietniu są zawody w stajni ,,Miziołki''.  Na szczęście dzieli nas tylko półgodziny drogi do Warszawy. Weszłam do stajni i podeszłam do karej arabki. Wymyśliłam też jej przezwisko Miłosz, ponieważ stała się taka kochana. Nawet do innych. Pogłaskałam Miłosza i poszłam po sprzęt. Wyczyściłam, osiodłałam, wsiadłam i poszłam z nią na hale, gdzie był ustawiony parkour na klasę N1. Najpierw rozgrzewka, a potem kłusik. Zrobiłam ustępowanie od łydki, łopatkę do wewnątrz i kłus wyciągnięty. Przeszłam do stępa, zmieniłam kierunek i zrobiłam to samo w drugą stronę. W końcu postanowiłam zagalopować. Robiłam lotne wolty. Po paru kółkach najechałam na niebieską 120cm stacjonatę. Najazd na szereg skok-wyskok, później 125cm okser, a na końcu 130cm tripplebarre. Wszystko bezbłędnie i nawet w dobrym czasie.
-No malutka!-wyszeptałam- Będziemy mocno trenowały.
Na odpowiedź klacz zarżała cicho. Występowałam ją i zaprowadziłam do boksu. Postanowiłam jeszcze, że coś porobię z Iluzją. Przecież jest dopiero w pierwszym miesiącu ciąży, więc niemęcząca godzinna jazda powinna jej wystarczyć.
 
                                                                           ***

Schodziłam właśnie z klaczy, kiedy podeszła do mnie Klaudia.
-Hejo!-zawołała
-O cześć. Mówiłaś, że ciebie dzisiaj nie będzie.
-A jednak jestem i będę na wigilii stajennej, bo wyjeżdżamy od razu po.
-To świetnie!
-Słuchaj idę popracować z Klockiem (Klocek: przezwisko Lego), bo dawno nie chodził.
-Spoko.
I dziewczyna pobiegła do swojego konisia.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Jesteście cudowni...

Nie wierzę, po prostu nie wierzę...
Dobiliście do 1,000!!!!!!!!!!!!!!
To było moje małe marzenie :)
A teraz do 2,000 mi jeszcze dobijecie
To ja się ze szczęścia powieszę!!!!!!!!!!!!!! *




*Żartuję, koników nie zostawię!!!!!!!!! xD

Rozdział 15




Już po mnie.-pomyślałam. Siedziałam w szkole na matematyce i słuchałam ocen ze sprawdzianu.
-Ola Grzywic!-wykrzyknęła nauczycielka-2!
Znowu. Ile można mieć tych dwójek?
-Nie martw się, też mam 2-szepnęła do mnie Klaudia.
-Na szczęście to ostatnia lekcja.-uśmiechnęłam się.-Idziesz do koni?
-Tak.-powiedziała i zadzwonił dzwonek.
Wszyscy ze smutną, lub zdołowaną miną, poczłapali do szatni. Ubrałyśmy się i poszłyśmy na przystanek.
-Jejku. Nie wiedziałam, że jest tak zimno.-zagadałam
-To prawda, w końcu to grudzień. Masz kalendarz adwentowy?
-Tak.
Po chwili przyjechał autobus, więc do niego wsiadłyśmy. Od szkoły do domu mamy 15 minut, więc zawsze usadzamy się wygodnie i gadamy. W końcu autobus zatrzymał się na naszym przystanku. Wysiadłyśmy.
-Kto pierwszy do stajni?-zapytałam
-Ok. Na miejsca, gotowi, start!
Biegłyśmy równo i był remis. Wpadłyśmy zdyszane do siodlarni, gdzie było jakieś zgromadzenie.
-O jesteście.-powiedział ojciec-Więc możemy zacząć. Jest mało klientów i postanowiłem, znaczy się wymyśliłem, że zrobimy taki jakby pokaz, lub prywatne zawody, aby ludzie mogli pooglądać, a nawet kupić konie. Co o tym sądzicie?
-No pomysł fajny, ale jest zima.
-Zrobimy to w marcu. Nie martw się.
-Ja się nie martwię. A co będziemy robić?
-Będą oprowadzanki dla dzieci, pokaz z końmi na sprzedaż, jedzenie, a także zrobicie to co umiecie, czyli jedno skoki, drugie ujeżdżenie, a trzecie np. naukę lonżowania.
-Dobry pomysł!-krzyknęła Karo, a Klaudia ją poparła.
-A ten pomysł powstał dzięki... Anecie. Brawa!!-zażądał tata.
Wszyscy, oprócz mnie, zaczęli bić brawo. Jak mógł mi to zrobić. Przecież to my jesteśmy zespołem, a może Aneta jest lepsza, a ja to takie jego piąte koło?! Nie to tylko moja wyobraźnia. Po prostu byłam w szkole i nie chciał do mnie dzwonić. Pewnie tak to było, a jak na razie muszę się zastanowić co będę robić na naszym al'a festynie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co o tym sądzicie? Ja uważam, że takie sobie. Niedługo dobijecie 1,000. Jesteście niesamowici!!! ♥♥♥

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 14

Rozdział 14

Patrzyłam właśnie jak Karolina najeżdża z Rubikiem na półtora metrowy okser. Szło jej świetnie. Nie wiedziałam, że ona ma już srebrną odznakę i szykuję się do złotej. Po przejechaniu całego tory podjechała do mnie kłusem.
-I jak mi poszło?-spytała-Wiem, że beznadziejnie, ale no wiesz, ja nie jestem tak dobra jak ty.
-Beznadziejnie?!-wykrzyknęłam- To było świetne, a ty z Rubikiem to zgrana para.
-Dzięki-uśmiechnęła się
-A może pojedziemy w teren, bo Diablica dawno nie była?
-Oki, Arkon w sumie też.
-To może chodźmy teraz do mnie na gorącą czekoladę i zapoznam cię z Klaudią.
-Jasne z przyjemnością.
Pomogłam Karo z wałachem i wysłałam SMS'a do Klaudii, aby przyszła do stajni. Miałam już wysyłać, kiedy dziewczyna pojawiła się obok mnie.
-Hejo wszystkim.-wykrzyknęła
-Hej, to jest Karolina. Jest opiekunką, trenerem i pomocnikiem.
-Miło poznać-podały sobie ręce.
-Chciałabyś pojechać z nami w teren?- spytała Karo
-Ok, tylko Lego ma coś ze strzałką to mogę wziąć Alonsa?
-Tak, a teraz zapraszam drogie panie na gorącą czekoladę.- uśmiechnęłam się
                                                              ***
Po wypiciu i odpoczęciu pojechałyśmy w teren.
-Dziewczyny jedziemy na crossa?
-Spoko, tylko ja nie skaczę wysokich.-oznajmiła Klaudia.- A mam pytanie. Co z Adamem?
-No nie było go w stajni od tamtego dnia, ale zadzwonił do ojca i powiedział, że rezygnuje z dzierżawy, bo razem ze swoją blondysią przeprowadził się do Happy Lose i tam kupił sobie ogiera hanowerskiego.
-Czyli Herkules jest wasz?
-Tak.-powiedziałam- A jak ci się układa z Bartkiem?
-No cóż... Jest świetnie. Razem jeździmy w tereny, chodzimy do kina i w ogóle.
-No to fajnie. A ty Karo masz chłopaka?
-Miałam. Tylko musiał wyjechać do Ameryki, bo jego rodzice znaleźli tam prace.
-Oj to smutne. Ej patrzcie jesteśmy już na miejscu. Kto pierwszy?
-Ty-krzyknęły obydwie.
-Ok.
Zebrałam wodzę i dałam łydkę, aby klacz zagalopowała. Posłuchała się i teraz robiłam najazd na powalony dąb. Bezbłędnie. Potem przez dość szeroką rzeczkę, a następnie na bankiet i na powalone patyki. Wszystko w dobrym czasie i bez zrzutki. Potem spróbowała Karo. Też bez zrzutki, a następnie Klaudia, tylko, że ona miała gorzej. Alonso przestraszył się zająca, który przebiegł obok, a byli przed rzeczką, no i wałaszek się zatrzymał, a ona poleciała do wody. Wsiadła na konia cała mokra. Wracałyśmy już do stajni śmiejąc się z Karoliną na całego, a ona miała minę jakby miała rozpętać wojnę. Ale po piętnastu minutach nie wytrzymała i we trójkę śmiałyśmy się w drodze powrotnej.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Dodałabym wczoraj, ale nie było przez cały dzień prądu. Dopiero 2 godziny temu włączyli. xD Co za pech?! xD Na dodatek Ksawery tak wiał, że drzewa się prawie kładły xD A do tego, jakby było mało, był śnieg, ale nie taki malutki, tylko normalnie zamieć. Na dodatek chora. Cieszę się i nie. Tak no bo do szkoły nie poszłam, a nie, bo po 1. Przez cały czas siedziałam po ciemku, a po 2. Nie pójdę jutro na konisie :( Ale jest pocieszenie: niedługo są zawody skokowe.

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 13

Rozdział 13

Siedziałam na parapecie i patrzyłam jak pada deszcz. Nie chciało mi się nic robić. Lekcje skończone, lektura przeczytana, a na kompie nie ma co robić. Postanowiłam jednak, że pójdę do stajni pojeździć na cordeo na Diablicy. Założyłam bryczesy, kurtkę, szalik, czapkę, termobuty i wyszłam z domu. Wzięłam uwiąz z siodlarni i skierowałam się do boksu klaczki. Otworzyłam drzwi i zacmokałam do kobyłki. Jest do mnie bardzo przywiązana i chodzi za mną bez uwiązu. Skierowałyśmy się na halę. Zdjęłam jej kantar i założyłam jej ala cordeo. Odbiłam się od ziemi i po chwili siedziałam na klaczy. Stępowałyśmy, a ja rozmyślałam nad tym, że Adam od trzech tygodni nie pokazywał się w stajni. 
                                           
                                                                          ***

Po godzinie zeszłam z kobyłki i stawiłam do boksu, dałam jej marchewkę i wyczyściłam. Miałam już wychodzić, kiedy zobaczyłam, że ktoś jest u Herosa.
-Przepraszam.-powiedziałam- Do tego konia nie można wchodzić, bo jest pry...- nie dokończyłam, bo te osoby się odwróciły i zobaczyłam Adama obejmującego jakąś dziewczynę.
-Ola ja ci wszystko wytłumaczę.-powiedział
-Nie ma tu czego wytłumaczyć.- wykrzyknęłam przez łzy.-Z nami koniec!!!!!!-po czym wybiegłam ze stajni. Usłyszałam jeszcze ,, Ola, wracaj!!!! To nie tak jak myślisz!!!'' , ale nie słuchałam już go. Jak burza wpadłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać. Usłyszałam pukanie.
-Nikogo nie ma.-krzyknęłam
-To ja, Klaudia.-usłyszałam- Mogę wejść?
-Jasne.
Dziewczyna weszła i usiadła na łóżku. Zaczęła mnie głaskać i uspokajać.
-Adam to szuja.-szepnęła
-Na początku myślałam, że będzie nam się układać, ale nie było go w ogóle w stajni, a jak się zjawił, to z kimś.-przytuliłam się do Klaudii i nie wychodziłam z pokoju, aż do wieczora.
-Jak chcesz to mogę zostać na noc.-zaproponowała
-Jasne. Dla ciebie zawsze jest miejsce.-uśmiechnęłam się.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział krótki i do bani.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 12

Rozdział 12

-Dalej Iluzja!- wyszeptałam.
Byłam właśnie na hali i ćwiczyłam skoki, ponieważ to będzie już ostatnia okazja. Za tydzień klacz będzie pokrywana przez Cezara. Skakałyśmy właśnie 120cm kiedy na halę weszła Aneta z Ramzesem. Przeszłam z galopu do kłusa, a potem do stępa i dałam konisiowi luźną wodzę.
-Hmm...-stęknęła Aneta
-Co?
-Zastanawiam się właśnie czy nie podwyższyć przeszkód, bo te przeskoczyłabym na Czarusiu.-uśmiechnęła się złowrogo.
Po stępie wyszłam z hali i poszłam wypuścić klacz na pastwisko. Wzięłam sprzęt i zaniosłam do siodlarni. Tam zastałam jakąś dziewczynę na około siedemnaście lat. Jej włosy były brązowe i średniej długości; ma niebieskie oczy i łagodną twarz. Kiedy mnie zobaczyła od razu wstała i do mnie podeszła.
-Witam.-powiedziała i uścisnęłyśmy sobie dłonie- Mam na imię Karolinz i będę nowym jeźdźcem, trenerem i zawodnikiem.
-Ja jestem Ola, córka właściciela.-uśmiechnęłam się
-Ola to jest Karolina, będzie nowym zawodnikiem.-powiedział tata
-Wiem, już się poznałyśmy.
-Oprowadzisz Karolinkę po stajni i niech wybierze sobie dwa konie do treningów.- po czym wyszedł z siodlarni.
-No to zaczynamy.
Wyszłyśmy na korytarz i pokazałam każdy zakamarek stajni Karo, bo prosiła abym się do niej tak zwracała.
-Teraz musisz wybrać dwa konie do treningów.
-Hmm... Trudny wybór.-powiedziała-A może Rubika, bo jest taki ładny.
-I świetny podczas jazdy-uśmiechnęłam się- A może Arkon?!
-To ten ogier arabski?-spytała, a jej oczy zalśniły z radości
-Tak to ten.-odpowiedziałam- Przyda mu się jakiś trening, bo nie będzie przez całe życie stał w boksie.
-Ale to ogier do pokryć, a jak będą jakieś klacze w pobliżu?
-Sprawdzałam to. Jeżeli zaczniesz go uspokajać i robić z nim jakieś ćwiczenia to on nawet zapomni, że ma to co ma.- powiedziałam, a zaraz obie leżałyśmy na sianie, turlając się ze śmiechu.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? No więc jak na razie nie dojdą nowe konie i osoby, bo nie chcę mi się szukać zdjęć xD Karolina jest i teraz szukamy Rubika.

niedziela, 1 grudnia 2013

Zostałam nominowana ;)

Więc tak oto pytania i odpowiedzi xD

Od Nikki:

1. Co wzięłabyś/wziąłbyś na bezludną wyspę?
Na pewno konia, jedzonko i piciu ;) 


2. Gdybyś zakładała bloga o tematyce innej niż konie, jaka by ona była? 
O tygrysach, ponieważ czytałam ostatnio książkę o nich :)


3. Co sądzisz o fandomach typu Selenators, Directioners, Beliebers? Uważasz że należy ich hejtować za to kogo lubią?
Czy ja wiem. Po prostu nie mam pojęcia. Ja ich nie lubię.


4. Uważasz się za osobę tolerancyjną?
Tak xD


5. Co sądzisz o blogach które czytasz?
Są świetne.


6. Masz najlepszą przyjaciółkę?
Tak i nie.


7. Często kłócisz się z rówieśnikami? Z rodzicami?
Z rówieśnikami czasami, a z rodzicami bardzo rzadko.


8. Dlaczego akurat blog o koniach?
Bo to moja pasja i chciałabym się z nią wami podzielić. ;)



9. Jeździsz konno? Co dla Ciebie oznacza termin 'jeździectwo'? 
Tak jeżdżę od mniej więcej 6 lat, a jeździectwo jest dla mnie wszystkim ;)



10. Co sądzisz o naturalnych metodach pracy z koniem? Czy według Ciebie ograniczają się one tylko do jazdy na oklep i na uwiązie? 
Metody naturalne są według mnie bardzo potrzebne do nawiązania więzi, ale według mnie to nie tylko jazda na oklep; a Join-Up, a 7 Pony Games, albo T-Touch. To są metody naturalne


Od KońFantasy:


1. Wiesz kto to Tom Hiddleston?(sorki musiałam;)
Nie, ale brzmi ciekawie ;P


2. Ile czasu zajmuje ci napisanie rozdziału?
Mniej więcej pół godziny.


3. Ulubiony aktor, aktorka i zespół muzyczny?
Aktorów nie mam, a zespół to Depeche Mode :)


4. Ulubiony kolor?
Błękitny :P

5. Najdziwniejsza sytuacja w całym twoim życiu?
Wczoraj założyłam się z przyjaciółką oto, że ona popłacze się na Flice i przegrana musi wyjść na dwór i krzyknąć ,,Kocham Justina Biebera'' no i ja przegrałam i musiałam się wydrzeć xD


6. Co inspiruje cię do piania opowiadań?
Sama nie wiem, może wy :)


7. Największe niespełnione marzenie?
Posiadanie własnego rumaka ;)


8. Największe spełnione marzenie?
Pisanie własnego bloga :)


9. Odkryłaś właśnie wehikuł czasu, możesz cofnąć się w czasie i zmienić jedno z wydarzeń. Co to będzie?
Nie wiem, ale na pewno słowa.


10. W jakiej pozycji najczęściej piszesz opowiadanie?
Siedzącej, a nogi na kółkach od krzesła.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i są i to chyba dodam do oddzielnej zakładki :P
PS. Chciałabym zmienić tło, ale nwm jak. (chodzi o pobranie szablonu) Pomożecie?