Bo to właśnie na końskim grzbiecie spełniają się największe marzenia. Na nim możemy poczuć kim tak naprawdę jesteśmy.
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Rozdział 20
Obudziłam się w swoim pokoju. Słyszałam tylko krzyki dobiegające z dołu. Zeszłam po schodach i usiadłam na trzecim schodku od dołu. Akurat wtedy nastała niepokojąca cisza.
-A więc jak to się stało?
-Pięć lat temu kiedy wracałam z zawodów wstąpiłam do znajomej, a moja pomocniczka pojechała z moją torebką tutaj. Kiedy jechała tir w nią wjechał i zapalił się samochód. W torebce miałam wszystkie dokumenty, więc stwierdzili, że to ja.
-Ale dlaczego nie wracałaś?-spytałam
-No dlaczego?-poparł mnie ojciec
-Chciałam sobie przemyśleć wszystko...-nie dokończyła
-Przez pięć lat?!-wydarł się na nią tata.-Gdzie przez ten czas przebywałaś?
-Mieszkałam w Warszawie, w której znalazłam dobrze płatną prace.
Znowu nastała ta niepokojąca cisza
-Teraz to ja muszę sobie wszystko przemyśleć.-powiedziałam ze łzami w oczach.- Mam nadzieję, że nie przez pięć lat.- wybiegłam z domu i wdrapałam się po drabinie na strych. Teraz rozpłakałam się na całego. Po pół godzinie postanowiłam, że coś muszę zrobić. Zeszłam na dół i zobaczyłam Adama ze swoją blondysią. Jeszcze jego mi tu brakuję-pomyślałam.
-Chcielibyśmy kupić konia, a najlepiej araba.-powiedział- Dla Anety.
I w tedy ją rozpoznałam. Jak mogłam być taka głupia i jej nie rozpoznać?!
-A może chciałabyś Ramzesa? Co?-zapytałam
-Nie dzięki znudził mi się, ale za to chciałabym Diablicę.-uśmiechnęła się.
-Ona nie jest na sprzedaż.
-O! Widzę, że już przyszliście.-wtrącił się tata.- Proponuję 11.000zł.
-Jasne nie ma sprawy.-powiedział Adam.
-Co nie tato! Nie możesz sprzedać Diablicy.-popłakałam się znowu.
-Idź do domu!-wykrzyknął
-Nie!! Ona jest moja, a Aneta ją wykończy i sprzeda do rzeźni.
-To już nie moja sprawa.-powiedział.- Koń jest wasz. Zaraz pomogę wam wpakować ją do przyczepy.
-Co?! Nie!! Tato!!
Nie mogłam nic zrobić. Wiedziałam, że i tak nic nie zdziałam. Poddałam się. Klacz wiedziała co się dzieje, bo stawała dęba, gryzła i kopała. Za skarby nie chciała wejść do przyczepy, ale w końcu ustąpiła.
-Dziękujemy!-krzyknęli i wsiedli do auta.
Stałam w miejscu i płakałam. Nie mogłam pochamować łez, a na dodatek zaczął padać, nie lać, deszcz.
-Choć idziemy do domu, bo zmokniesz.
-Nie!!-krzyknęłam i uciekłam do lasu.
Nie obchodziło mnie, że padało i było ciemno. Chciałam być sama. Pobiegłam na polane i wspięłam się na drzewo. Siedziałam tam chyba dwie godziny. Dlaczego mama musiała dzisiaj wrócić po pięciu latach i dlaczego ojciec sprzedał Karą?!-te pytania cały czas chodziły mi po głowie. Było już strasznie ciemno i niczego nie widziałam. Zeszłam z drzewa i skierowałam się do stajni.
------------------------------------------------------------------------------------
Wspaniałego Nowego Roku!!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak mogłaś coś takiego wymyśleć ?! dziwne to jest .. Nie poprawilaś mi humoru -,- !
OdpowiedzUsuńO nje, nje, nje. Co to ma być. Co to ma BYĆ? Co za okropieństwo coś takiego wymysleć, kończyć w takim momencie... Pisz dalej, bo ja MUSZĘ wiedzieć, co się stało z koniem, no i ze wszystkim.
OdpowiedzUsuńA tak w skrócie: To rozdział mega, ale za bardzo znęcasz się nad bohaterami xD
Nie martwcie się jeszcze ją zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńEj ! Ej ! Ja tu chce nowy rozdział i to zaraz !! Plose "o" Plose , plose !! Jestem chpra a mama mi książek nie wyporzyczyła i nie mam co czytać ! Wszystkie blogowe opowiadania przeczytałam z 2 razy a twoje to hu , hu z 5 ? Plose napisz !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz :) Rozdział pojawi się prawdopodobnie dzisiaj.
Usuń