niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 17



Powoli zaczęli się schodzić goście. Dzieci przynosiły prezenty, a dorośli alkohol, ciasta, pierogi itp. Zniecierpliwiona czekałam na Klaudię, ale nigdzie jej nie było. Nagle mój telefon zabrzęczał. Ktoś wysłał mi SMS.

@ Hej tu Klaudia. Niestety mnie dzisiaj nie będzie, bo wyjechaliśmy wcześniej niż było zaplanowane. Jeszcze raz przepraszam i Wesołych Świąt!!

No cóż. W między czasie do stajni wszedł jakiś chłopak. Miał niebieskie oczy i blond włosy. Ubrany był w dżinsy i bluzkę. Na jego twarzy zagościł uśmiech, kiedy mnie zobaczył. To on! To chłopak ze starszej klasy. Jest właścicielem Tomsona, karego wałacha rasy SP. Miał na imię... Andrzej... nie Antek. Usadowiłam się wygodnie niedaleko taty, a on usiadł koło mnie.
-Hej jestem Antek, a ty Ola, prawda?-zapytał
-Tak-podaliśmy sobie ręce.
-Jesteś właścicielką któregoś z tych koni, bo ja tu jestem nowy i nikogo nie znam.
-Jestem córką właściciela stajni, ale czekaj skąd mnie znasz?
-Bartek mi powiedział o tobie, ale się zamyśliłem i mało co usłyszałem.
-Spoko.
-Muszę na chwile wyjść, bo mama mnie woła, ale zaraz wrócę.
I wyszedł. Śledziłam go wzrokiem, do kiedy tata nie powiedział, żebyśmy podzielili się opłatkiem. Zgubiłam go, a ludzie zaczęli mi składać życzenia. Musiałam przestać wlepiać gały w niego i skupić się na opłatkach. Kiedy wszyscy już sobie złożyli życzenia Antek wrócił i usiadł koło mnie. Zjadłam co nieco, ale nie byłam głodna i odeszłam od stołu i poszłam na strych. Usiadłam na moim ulubionym miejscu i zaczęłam płakać. Prawie sześć lat minęło od ostatniej wigilii z mamą. Płakałam tak sobie, kiedy ktoś podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego niebieskie, jak ocean oczy.
-Nie przeszkadzam?-zapytał
-Nie, w ogóle.
I wtedy nasze twarze się do siebie zbliżyły, a usta dotknęły usta. To była niezwykła, cudowna chwila. Wiedziałam, że ten pocałunek na pewno coś zmieni w moim życiu. Oderwałam usta od jego, wstałam i się otrzepałam. Zeszłam ze strychu i pobiegłam do boksu Diablicy. Otworzyłam go i wsiadłam na grzbiet, dałam łydkę i żwawym galopem uciekłyśmy ze stajni. Przez dłuższy czas słyszałam tętent kopyt za mną, ale ja wiedziałam gdzie mam biec. Po paru minutach nic już nie słyszałam. Wjechałam na górę, gdzie był mały nagrobek z napisem ,,Dominika Grzywic, wspaniała żona i matka''. Zeszłam z klaczy i podbiegłam do grobu. Usiadłam na przeciwko.
-Hej mamo. Dzisiaj jest wigilia stajenna i tak mi ciebie brakuje. Przyjechałam tu na Diablicy, pewnie ją znasz. Poznałam także Antka i to była najlepsza chwila w tym dniu. Nie muszę ci przecież opowiadać, bo ty i tak wszystko słyszysz i widzisz każde moje wołanie o pomoc, czy skaleczenie. Będę się zbierać. Do następnego razu.
Pocałowałam kamienny napis i ze łzami w oczach podeszłam do klaczki. Wsiadłam na nią i skierowałam się do stajni. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu, a niebieskooki czekał na ławeczce. Podeszłam do niego.
-To nie twoja wina, że uciekłam.-wyznałam mu i usiadłam obok niego.- Pięć lat temu w wypadku samochodowym zginęła moja mama, a wigilie zawsze spędzaliśmy razem. Tata nie odczuwa tego bólu, co ja, więc on się zawsze dobrze bawi, ale kiedy widzę, że obok mnie jest puste miejsce uciekam na strych, gdzie nikt nie wie, że tam jestem. Teraz pojechałam na górkę, gdzie została moja mama pochowana, jeżeli cię uraziłam to przepraszam.- całą historie opowiedziałam ze łzami w oczach.
-Nic się nie stało.-uśmiechnął się- Wiem jak to jest.
-Jak to?
-Mój tata zginął w wypadku samolotowym.
-Współczuję ci.-uśmiechnęłam się do niego, a wtedy, nie wiem dlaczego pocałowałam go, ale tym razem dłużej. Niestety nie trwało to bardzo długo, bo moja jakże kochana klaczka, o której w ogóle zapomniałam, zepchnęła mnie z ławki.
__________________________________________________________________________

Wróciłam i mam nadzieję, że wam się podoba.

3 komentarze:

  1. Rozdzial cudny i jestem twoja wierna czytelniczka.
    Ps:tylko troche mnie zdziwilo to, ze Ola ledwo poznala tego Andrzeja, a juz sie caluja. Kilka minut mu wystarczylo i wypowiedzenie swojego imienia, zeby zdobyc Ole.

    OdpowiedzUsuń