Rozdział 14
Patrzyłam właśnie jak Karolina najeżdża z Rubikiem na półtora metrowy okser. Szło jej świetnie. Nie wiedziałam, że ona ma już srebrną odznakę i szykuję się do złotej. Po przejechaniu całego tory podjechała do mnie kłusem.
-I jak mi poszło?-spytała-Wiem, że beznadziejnie, ale no wiesz, ja nie jestem tak dobra jak ty.
-Beznadziejnie?!-wykrzyknęłam- To było świetne, a ty z Rubikiem to zgrana para.
-Dzięki-uśmiechnęła się
-A może pojedziemy w teren, bo Diablica dawno nie była?
-Oki, Arkon w sumie też.
-To może chodźmy teraz do mnie na gorącą czekoladę i zapoznam cię z Klaudią.
-Jasne z przyjemnością.
Pomogłam Karo z wałachem i wysłałam SMS'a do Klaudii, aby przyszła do stajni. Miałam już wysyłać, kiedy dziewczyna pojawiła się obok mnie.
-Hejo wszystkim.-wykrzyknęła
-Hej, to jest Karolina. Jest opiekunką, trenerem i pomocnikiem.
-Miło poznać-podały sobie ręce.
-Chciałabyś pojechać z nami w teren?- spytała Karo
-Ok, tylko Lego ma coś ze strzałką to mogę wziąć Alonsa?
-Tak, a teraz zapraszam drogie panie na gorącą czekoladę.- uśmiechnęłam się
***
Po wypiciu i odpoczęciu pojechałyśmy w teren.
-Dziewczyny jedziemy na crossa?
-Spoko, tylko ja nie skaczę wysokich.-oznajmiła Klaudia.- A mam pytanie. Co z Adamem?
-No nie było go w stajni od tamtego dnia, ale zadzwonił do ojca i powiedział, że rezygnuje z dzierżawy, bo razem ze swoją blondysią przeprowadził się do Happy Lose i tam kupił sobie ogiera hanowerskiego.
-Czyli Herkules jest wasz?
-Tak.-powiedziałam- A jak ci się układa z Bartkiem?
-No cóż... Jest świetnie. Razem jeździmy w tereny, chodzimy do kina i w ogóle.
-No to fajnie. A ty Karo masz chłopaka?
-Miałam. Tylko musiał wyjechać do Ameryki, bo jego rodzice znaleźli tam prace.
-Oj to smutne. Ej patrzcie jesteśmy już na miejscu. Kto pierwszy?
-Ty-krzyknęły obydwie.
-Ok.
Zebrałam wodzę i dałam łydkę, aby klacz zagalopowała. Posłuchała się i teraz robiłam najazd na powalony dąb. Bezbłędnie. Potem przez dość szeroką rzeczkę, a następnie na bankiet i na powalone patyki. Wszystko w dobrym czasie i bez zrzutki. Potem spróbowała Karo. Też bez zrzutki, a następnie Klaudia, tylko, że ona miała gorzej. Alonso przestraszył się zająca, który przebiegł obok, a byli przed rzeczką, no i wałaszek się zatrzymał, a ona poleciała do wody. Wsiadła na konia cała mokra. Wracałyśmy już do stajni śmiejąc się z Karoliną na całego, a ona miała minę jakby miała rozpętać wojnę. Ale po piętnastu minutach nie wytrzymała i we trójkę śmiałyśmy się w drodze powrotnej.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Dodałabym wczoraj, ale nie było przez cały dzień prądu. Dopiero 2 godziny temu włączyli. xD Co za pech?! xD Na dodatek Ksawery tak wiał, że drzewa się prawie kładły xD A do tego, jakby było mało, był śnieg, ale nie taki malutki, tylko normalnie zamieć. Na dodatek chora. Cieszę się i nie. Tak no bo do szkoły nie poszłam, a nie, bo po 1. Przez cały czas siedziałam po ciemku, a po 2. Nie pójdę jutro na konisie :( Ale jest pocieszenie: niedługo są zawody skokowe.
Oo jakie miłe przypomnienie Ksawerego :D Upadek Klaudii, przypomniał mi o moim własnym, ugh nic przyjemnego.
OdpowiedzUsuńZnacznie poprawił Ci się styl :P Miło się czytało. Idę ogarniać kolejne