Bo to właśnie na końskim grzbiecie spełniają się największe marzenia. Na nim możemy poczuć kim tak naprawdę jesteśmy.
piątek, 20 grudnia 2013
Rozdział 16
Przez ostatni tydzień przygotowywaliśmy się do wigilii stajennej, która odbędzie się jutro. Było południe, a mnie się nudziło, bo wszystko było wykonane. Postanowiłam, że razem z Diablicą potrenujemy, ponieważ w kwietniu są zawody w stajni ,,Miziołki''. Na szczęście dzieli nas tylko półgodziny drogi do Warszawy. Weszłam do stajni i podeszłam do karej arabki. Wymyśliłam też jej przezwisko Miłosz, ponieważ stała się taka kochana. Nawet do innych. Pogłaskałam Miłosza i poszłam po sprzęt. Wyczyściłam, osiodłałam, wsiadłam i poszłam z nią na hale, gdzie był ustawiony parkour na klasę N1. Najpierw rozgrzewka, a potem kłusik. Zrobiłam ustępowanie od łydki, łopatkę do wewnątrz i kłus wyciągnięty. Przeszłam do stępa, zmieniłam kierunek i zrobiłam to samo w drugą stronę. W końcu postanowiłam zagalopować. Robiłam lotne wolty. Po paru kółkach najechałam na niebieską 120cm stacjonatę. Najazd na szereg skok-wyskok, później 125cm okser, a na końcu 130cm tripplebarre. Wszystko bezbłędnie i nawet w dobrym czasie.
-No malutka!-wyszeptałam- Będziemy mocno trenowały.
Na odpowiedź klacz zarżała cicho. Występowałam ją i zaprowadziłam do boksu. Postanowiłam jeszcze, że coś porobię z Iluzją. Przecież jest dopiero w pierwszym miesiącu ciąży, więc niemęcząca godzinna jazda powinna jej wystarczyć.
***
Schodziłam właśnie z klaczy, kiedy podeszła do mnie Klaudia.
-Hejo!-zawołała
-O cześć. Mówiłaś, że ciebie dzisiaj nie będzie.
-A jednak jestem i będę na wigilii stajennej, bo wyjeżdżamy od razu po.
-To świetnie!
-Słuchaj idę popracować z Klockiem (Klocek: przezwisko Lego), bo dawno nie chodził.
-Spoko.
I dziewczyna pobiegła do swojego konisia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Geeeniaalneee <3333 i nie mam weny na pisanie komentarza więc spadaj do mnie szybciutko na bloga i czytaj i komentuj <33
OdpowiedzUsuń