środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 18




Siedziałam właśnie na kanapie w salonie i patrzyłam na prezenty pod choinką. Łącznie było ich osiem. Pewnie po cztery dla każdego-pomyślałam.
-Ponieważ życzenia składaliśmy sobie wczoraj, to dzisiaj powiem tylko ,,Wesołych Świąt córeczko'' i cię przytulę.-powiedział tata
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
-Dobra, a teraz prezenty.
Podeszłam pod choinkę i tak jak przeczuwałam każdy dostał po cztery. Ja tacie kupiłam jeden, ale jeszcze byli kuzyni i babcie, więc jakoś się tak zeszło, a u mnie była ta sama sytuacja. Otworzyłam największe, a tam nowiuteńkie siodło skokowe z wygrawelowanym napisem Diablica i czarne ogłowie do kompletu. Dostałam także bryczesy, czaspy, sztyblety, a także sukienkę. Nie byle jaką. Była granatowa i miała piękne koronki. Potem otworzyłam najmniejsze ze wszystkich pudełeczko, a tam była bransoletka z napisem ,,Best friends'', a pod nią karteczka.

Droga Olu!
Daję ci ten prezent, bo wyjeżdżam z rodzicami do Stanów. Nie będziemy się widziały co dziennie, tylko najwyżej co dwa miesiące. Pewnie się zapytasz: Dlaczego? i Co z twoim koniem? Dlatego, bo moi rodzice znaleźli tam dobrze płatną prace, a jeżeli chodzi o konia to wiem, że pod twoją opieką będzie w najlepszych rękach. Nie byłam na wigilii stajennej właśnie dlatego, że wcześniej wyjechaliśmy. Przepraszam, ale samo pisanie sprawia mi ból i łzy lecą na stół.
                                                                                      Twoja przyjaciółka Klaudia.
                                                                   PS. Mam taką samą tylko z napisem ,,For Ever''.

Zaczęłam płakać. Nie obchodziło mnie to, że tata się na mnie patrzy. Straciłam najlepszą przyjaciółkę, na zawsze. Założyłam prezent na dłoń i ze łzami w oczach pobiegłam do pokoju mamy i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam szlochać. I to strasznie, ale nikt do mnie nie wszedł i nie powiedział, że wszystko będzie dobrze. Dlaczego akurat mama musiała umrzeć?! Głupi kierowca tira. Gdyby tylko miał włączone światła nic by się nie stało. On żyję, tylko do końca życia będzie kuleć, a ja straciłam najdroższą mi osobę. Zawsze na nią mogłam liczyć. Kiedy tylko miałam doła robiła mi naleśniki i gorące kakao i pozwalała mi zostać w domu i nie iść do szkoły, razem jeździłyśmy i trenowałyśmy. To ona mnie wszystkiego nauczyła. Od razu po śmierci nie chciałam widzieć koni na oczy, ale przyszedł list jak to się wydarzyło i powoli zaczęłam kochać te zwierzęta, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez nich.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tadam :P xD

1 komentarz: